Maćko napisał(a):
Filmer, nie wiem czy wiesz, ale:
A) Wśród archeologów jest bardzo wiele osób, które po skończonej pracy nad np. cmentarzyskiem ciałopalnym itp. wsiadają w samochód i jadą hobbystycznie do pierwszego lepszego lasu poszukać pozostałości z I czy II wojny światowej, bo po prostu to lubią i się tym interesują, ale nie podchodzą to tego w sposób służbowy.
B) Wielu studentów archeologii używa hobbistycznie wykrywacza metalu w wolnych chwilach. Nie biegają po stanowiskach tylko po lasach za łuskami. Dlaczego? Czytaj punkt A.
Na pewno nie absolwenci z Krakowa - tam za takie "zabawy" grozi natychmiastowy wylot z uczelni - kumpel o mało co nie wyleciał, bo działał bez pozwolenia WKZ, mimo, że współpracował z muzeum - poza tym jest tam bardzo silna grupa przeciwna wykrywaczom metali w ogóle i wychodząca z założenia, że powinno się odpowiednio dokładnie badać wszystko - bo równie małe jak niektóre zabytki metalowe są zabytki szklane czy kościane. Generalnie rzecz biorąc mało kto ma czas na zabawę z wykrywaczem i to w dodatku bez zgody WKZ - po pracy jest jeszcze robota papierkowa, przegląd zdjęć, mycie materiału etc. Może w niektórych ośrodkach kształci się takie kapuściane głowy, które nie wiedzą nawet, że istnieje ustawa o ochronie zabytków, ale na pewno nie jest to Kraków, Łódź czy Poznań. Skoro piszesz, że jest ich bardzo wielu, to sypnij nazwiskami - Policja chętnie się tym zainteresuje
Cytuj:
Wniosek z tego taki (i potwierdzi to 95% archeologów), że tą grupę zawodową interesuje głównie historia starożytności i wieków średnich. Mało które badania sięgają nowożytnych obiektów i czasów, a już ostateczną datą zainteresowań wg. większości archeologów jest data śmierci naszego ostatniego króla Augusta. Archeologia nowożytna w Polsce dopiero raczkuje i nie prędko rozwinie skrzydła z prostego powodu. Notoryczny brak pieniądza. Na samej Jurze istnieje bardzo wiele sztandarowych stanowisk archeo (zamki , strażnice), które doczekały się dotychczas jedynie powierzchniowego zebrania zabytków i kilku odwiertów sondażowych!!!!! Na kompleksowe badania czekają w kolejce dziesiątki stanowisk. Dodam, że na przygotowywanie tegorocznych (dwutygodniowych) badań na zamku w Siewierzu potrzeba było kilku dobrych lat czasu. Do chwili, aż archeolodzy nie poradzą sobie z zaległościami, kto ma się zająć ratowaniem najnowszej przeszłości, którą pamiętają jeszcze nasi dziadkowie, a którą archeolodzy nie bardzo są zainteresowani?
Wiesz, jest coś takiego jak ochrona zabytków, jest coś takiego jak ochrona dziedzictwa kulturowego, są ustawy etc. -
Nie należy badać wszystkiego , ponieważ przyszłe pokolenia będą dysponować dużo większymi możliwościami badawczymi, a kopanie na gwałt wszystkiego nie ma sensu - to należy chronić, a nie bez potrzeby rozkopywać - jeżeli nie masz tej świadomości - to twój problem. Nas nie interesuje jakaś tam historia starożytności czy wieków średnich -
nas interesuje prowadzenie badań naukowych nad przeszłością ludzkości od początków jej istnienia w zakresie jej pozostałości materialnych - a podczas wykopalisk ratowniczych musimy przekopać wszystko, czy to stare czy nowe - mogę Ci zaręczyć, że bardzo niedawno na Jurze wyciągałem gwoździe z nowożytnego (może 100 lat) obiektu - takie rzeczy bada się z konieczności.
Cytuj:
C) Wielu studentom oraz pracującym w zawodzie pasję do archeologii i historii zaszczepił wykrywacz metali.
D) Wielu poszukiwaczy, którzy biegają dzisiaj po polach i właśnie szykują się do matury będzie jeszcze w tym roku studentami archeologii, a za pięć lat pełnoprawnymi archeologami.
Młoda, wykształcona i oświecona kadra archeo zastąpi wkrótce niereformowalnych twardogłowych i być może rozpocznie się normalny dialog między poszukiwaczami amatorami i ich lustrzanymi odbiciami z dyplomem. Każdy obywatel ma prawo wtykać nos w historię, różnią się tylko metody jakimi to robią. Cel powinien być jeden - wzbogacanie naszej historii i świadomości kulturowej.
Kolego - archeologia to nauka, a nie pasja, nie znam żadnego archeologa, które przyszło by do głowy nawet przed studiami latać z wykrywaczem - słyszałem tylko o jednym. Dialogu nie będzie - "będzie krwawa rzeź", jak to swego czasu śpiewał Budzyński w Siekierze.
alkosander napisał(a):
Osobiście nie biegam po polach z wykrywaczem ale pomysł zdelegalizowania tych urządzeń potwierdza moje przypuszczenia ,że niektórzy obywatele tkwią jeszcze mentalnie w głębokim socjalizmie
U469 napisał(a):
Od kilku lat obowiązuje zakaz posługiwania się wykrywaczem metalu bez zgody konserwatora zabytków i co , czy zmniejszyło to liczbę poszukiwaczy- nie. Teraz wprowadzimy pozwolenia na wykrywacze, potem kary więzienia a w perspektywie fizyczną eksterminację i wódkę po godzinie 13. To absurd, mnożenie zakazów podrywa autorytet państwa! Jedynym rozwiązaniem jest współpraca i wprowadzenie modelu funkcjonującego np. w Wielkiej Brytanii.
Model funkcjonujący w Wielkiej Brytanii jest przeklinany po tysiąckroć przez większość miejscowych archeologów, którym zależy na ochronie dziedzictwa archeologicznego, a Irlandczycy - śmieją się bezradnym Brytyjczykom w nos. Delegalizacja wykrywaczy metali połączona z akcją informacyjną w mediach i serią nalotów policji bardzo szybko spacyfikowałaby ludzi, którzy w imię źle rozumianego hobby dewastują stanowiska nowożytne. W Polsce istnieje chory system - nie można chronić zabytków tak jak się chroni przyrodę, bo to uderza w interes grupy ludzi nielegalnie pozyskujących i gromadzących zabytki dla własnego ego - co z tego, że niby posiadają wiedzę na ich temat, kiedy ich działania dążą do zniszczenia zarówno miejsc, z których je pozyskują (dewastacja stanowiska) jak i do zniszczenia samych zabytków - po ich śmierci kolekcja najprawdopodobniej przestanie istnieć, a zabytki pozbawione kontekstu i tak pozbawione są najcenniejsze wartości - wartości badawczej. Rozumiem, że idąc tym tokiem rozumowania, mogę sobie wykopać na środku osiedla wielką dziurę w ziemi, bo takie mam hobby, a to, że jednocześnie coś dewastuję, jest nieważne...
mlody napisał(a):
Mój o wiele starszy śwagier opowiadal jak po ostatniej wojnie biegal w krótkich spodenkach i z kupy złomu wybieral sobie do zabawy co ładniejszy karabin ( o granatach nie wiem czemu nie opowiadał).Teraz potrzebne są (nie wiem czemu) do tego wykrywacze metali.
Na rajdach turystycznych częsty obrazek w latach 70 to poniemieckie panterki i chełmy a dzisiaj to jest rarytas( też nie wiem czemu w tym przypadku nie noszono raczej na głowach polskich chełmów).
Archeolog pasjonat to nie grzech ale po godzinach pracy inna mentalność i stosunek do prawa w tym zakresie obowiązującego nie tylko amatorów pamiątek przeszłości?
Hm. "Cuś" słabo z nauką etyki albo jej rozumieniem. Rozumiem ,że z uwagi na napięty program studentów archeologii tego przedmiotu nie uczą.
Cały czas rozmawiamy o tym, że detektoryści nie szukają w ciemno, tylko plądrują nowożytne stanowiska militarne - linie fronty, okolice fortów i bunkrów, miejsca bitew etc. Ja wykrywacza metali używam tylko zawodowo jako narzędzia pracy podczas wykopalisk, o ile mój pracodawca takowym dysponuje, nie kręci mnie łażenie po polach z wykrywką lub bez, jeżeli nie posiadam pozwolenia WKZ-u.
U469 napisał(a):
Odnośnie bomby to był to tak jak sugerowałem zdetonowany rosyjski szrapnel artyleryjski, jednak nie rozumiem, dlaczego są wątpliwości w kwestji, czy prowadzący badania konsultowali to odkrycie, jeżeli dobrze kombinuje, mieli taki obowiązek.
Pozdrawiam.
Konsultacja niezbędna jest na poziomie opracowywania stanowiska - być może osoba, która udzielała mi informację, mówiąc o bombie miała na myśli pocisk - zresztą nie wiesz może, jak żargonowo mówiło się na te pociski podczas wojny? I jeszcze jedna sprawa - czy uważasz stowarzyszenie Rawelin za grupę, która była by zainteresowana współpracą przy inwentaryzacji jurajskich stanowisk militarnych?
Tyle z mojej strony
Pozdrawiam.