Jurajskie Forum Dyskusyjne http://forumjurajskie.pl/ |
|
Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. http://forumjurajskie.pl/viewtopic.php?f=1&t=2297 |
Strona 4 z 22 |
Autor: | 315-PK [ 09 cze 2010, 21:49 ] | |||||
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. | |||||
Witam. Dzień był dziś piękny więc zachęcał do wyprawy co też uczyniłem. Było nawet nieźle bo ziemia podeschła i żadnego błota nie było tylko te ostre trawy były nieprzyjemne dla moich gołych piszczeli. Postanowiłem wyruszyć z tego miejsca
|
Autor: | 315-PK [ 09 cze 2010, 21:56 ] | ||
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. | ||
Nie przewidziałem, że zdjęcia będą ładowane od dołu. No cóż na przyszłość się poprawię. Acha, dziękuję bardzo za podanie namiarów. Będąc tam na górze przy krzyżu pomyślałem sobie, czy nie było by dobrze aby wyciąć ten krzak dzikiego (chyba) bzu i posadzić jakieś ładne drzewo które by podkreślało to miejsce. Co do pilota który walczył w PSP na zachodzie to spóźniłem się do księdza proboszcza bo wybierał się już na msze. Schodząc już do klasztoru znalazłem przy przyklasztornych drzewach coś takiego Wiesiek
|
Autor: | alkosander [ 10 cze 2010, 05:32 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
To teren prywatny więc nie można ot tak sobie wyciąć krzewu. |
Autor: | 315-PK [ 10 cze 2010, 21:32 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
alkosander napisał(a): To teren prywatny więc nie można ot tak sobie wyciąć krzewu. Więc pozostaje porozmawiać z właścicielem, drzewa owszem są pod ochroną ale o krzak dzikiego bzu chyba by nie robił zachodu ? Wiesiek |
Autor: | dawidoruba [ 10 cze 2010, 22:04 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
Straż pożarna z lat 70 z Ryczówka |
Autor: | wr [ 10 cze 2010, 23:08 ] | ||||||
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. | ||||||
Podobna sytuacja do tej z Ogrodzieńca miała miejsce również w Niegowonicach. Podobno w czasie wojny lądował tu awaryjnie myśliwiec niemiecki. Wcześniej krążył nad Niegowonicami szukając miejsca do lądowania. Pilot wybrał łąki w pobliżu dzisiejszego boiska. Wylądował szczęśliwie i nic mu się nie stało. Według relacji świadków samolot został bardzo szybko wywieziony na specjalnej „platformie” tj. ciężarówce z przyczepą. Tyle zachowało się w ludzkiej pamięci... Odnośnie lotników PSZ pochodzących z naszych okolic: pod koniec 1997 r. usłyszałem opowieść o moim stryju, „lotniku” urodzonym w 1918 r. w Niegowonicach, który według słów mojej cioci „zginął na wojnie”. Historia na tyle mnie zaintrygowała, że rozpocząłem poszukiwania, które jak się później okazało miały trwać przez 11 lat i w życiu bym wtedy nie pomyślał jaki okaże się ich finał... Zaczęło się od zbierania literatury i kultowej pozycji Cumfta i Kujawy pt. „Księga lotników polskich : poległych, zmarłych i zaginionych 1939-1946”. Tam znalazłem najważniejsze fakty dotyczące przebiegu służby stryja w PSZ oraz okoliczności jego śmierci. Jak się okazało stryj był członkiem załogi bombowca Vickers Wellington IC T2612, który brał udział w nocnym nalocie tzw. „1000” na Bremę. Niestety ich samolot podczas dolotu nad cel został zestrzelony przez niemieckiego nocnego myśliwca który – co ustaliłem nieco później – był pilotowany przez mjr Helmuta Lenta. Rozbił się w holenderskim miasteczku Andijk. Zginęła cała załoga. Zostali pochowani na alianckim cmentarzu wojskowym w mieście Bergen. Kolejnym etapem mych poszukiwań był list wysłany w 1998 r. do polskiej sekcji Ministry of Defence, gdzie uzyskałem dokument potwierdzający informacje zawarte w książce Cumfta i Kujawy oraz... zaległe odznaczenia pamiątkowe jakie po wojnie nadano pośmiertnie mojemu stryjowi tj. War Medal, 1939-1945 Star i Air Crew Europe Star oraz polski Medal Lotniczy. Poinformowano mnie również o możliwości odbioru rzeczy osobistych stryja będących w depozycie Ministry of Defence. Niestety po długiej korespondencji m.in. z Ambasadą Wielkiej Brytanii, Instytutem gen. Sikorskiego, Stowarzyszeniem Lotników Polskich itp. ... okazało się, że rzeczy te tuż po katastrofie zostały wysłane rodzinie do okupowanej Polski na ostatni adres zamieszkania. Niestety nigdy tam nie dotarły... Nieco zniechęcony zabrałem się do tematu z innej strony: ponownie zwróciłem się do Ministry of Defence z prośbą o przekazanie kopii przechowywanych dokumentów stryja. Przede wszystkim liczyłem na jakiekolwiek zdjęcie legitymacyjne, gdyż w zawierusze wojennej nie zachowała się żadna fotografia stryja. Mniej więcej w 2002 r. otrzymałem długo wyczekiwaną przesyłkę. Kierownictwo Ministyr of Defence przychylnie odniosło się do mojej prośby i przekazało mi kserokopie dokumentów mojego stryja, a w ramach „bonusa” jego zdjęcie legitymacyjne – i to ORYGINALNE! Jednocześnie cały czas zbierałem nową literaturę z której wymienię choćby dwutomową pracę: Jerzego Benedykta Cynka „Polskie Siły Powietrzne w wojnie 1939-1945” czy też album „Ku czci poległych lotników 1939-1945”. Znając miejsce pochówku stryja postanowiłem zobaczyć jego grób. Do tego celu wykorzystałem ogólnopolską akcję fotografowania grobów na jednym z portali genealogicznych. Dałem ogłoszenie z prośbą o zdjęcie grobu stryja. Po mniej więcej roku odezwał się pewien Pan, który jak się później okazało był wielkim miłośnikiem historii polskiego lotnictwa i w dodatku mieszkał w Holandii. Mijały kolejne miesiące i wreszcie doczekałem się upragnionych fotografii. Historia mojego stryja na tyle zaintrygowała owego Pana, że w moim imieniu odwiedził miejsce katastrofy... i wtedy się zaczęło: udało mu się nawiązać kontakt z lokalnym muzeum, w którym gromadzono wszelkie pamiątki po rozbitych alianckich samolotach. Jak się okazało przechowywany był w nim fragment z silnika samolotu mojego stryja – dokładniej część kolektora. Wkrótce też w lokalnej prasie pojawiły się ogłoszenia, które informowały mieszkańców o moich poszukiwaniach. Zgłosiło się kilu światków, którzy widzieli samą katastrofę lub też wrak maszyny. Zaczęły napływać do mnie niezliczone informacje w postaci powojennych artykułów prasowych, relacji świadków i innych dokumentów. W całym procederze moim pośrednikiem z Holendrami był ów Pan, który zupełnie bezinteresownie poświęcał każdą wolną chwilę sprawie mojego stryja. Podsumowując: dzięki pomocy owego Pana zebrałem bezcenne informacje, kilka dokumentów i fotografii. Dowiedziałem się między innymi, że wkrótce po katastrofie Niemcy przybyli i rozebrali wrak Wellingtona, poddając go recyklingowi. Zachowała się nawet fotografia z owych prac. Inną ciekawostką okazało się to, że Niemcy nigdy nie odnaleźli obu silników maszyny. Pierwszy silnik znaleziono dopiero w 1974 r. w trakcie prac melioracyjnych prowadzonych w miejscu katastrofy. Początkowo trafił on do lokalnej izby pamięci w miejscowej szkole, jednak potem ślad po nim zaginął. Przypuszczam, że właśnie z tego silnika dotrwał do naszych czasów fragment kolektora, o którym wspomniałem wcześniej. Jak się okazało jeden z mieszkańców Andijk odnalazł również spory fragment drugiego silnika. Wyeksponował go w swoim garażu, gdzie dobrze zakonserwowany leżał bezpiecznie w jakiejś gablocie. Niestety pożar jaki strawił warsztat owego Holendra pochłonął również ów silnik... Ze zgliszczy udało się tylko wynieść kawałek stopionego aluminium oraz zawór z głowicy silnika. Odtąd był on już przechowywany w domu owego Holendra, aż do momentu gdy w prasie znalazł on moje ogłoszenia ... Wtedy zdecydował się przekazać go właśnie mnie, jako bezcenną pamiątkę po moim stryju i jego kolegach. Temat nie został bynajmniej zakończony, gdyż w miejscu katastrofy lokalne władze postanowiły ufundować obelisk pamiątkowy. Rok temu odbyła się uroczystość odsłonięcia owego pomnika. Piszę to by zachęcić wszystkich tych, którzy zajmują się podobnymi sprawami. Jak sami widzicie przy wielkim uporze i cierpliwości oraz dużym szczęściu i pomocy życzliwych ludzi można osiągnąć naprawdę bardzo wiele w swoich poszukiwaniach. Poniżej kilka fotek
|
Autor: | 315-PK [ 11 cze 2010, 08:38 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
Witam wr Cytuj: Podobna sytuacja do tej z Ogrodzieńca miała miejsce również w Niegowonicach. Podobno w czasie wojny lądował tu awaryjnie myśliwiec niemiecki. Wcześniej krążył nad Niegowonicami szukając miejsca do lądowania. Pilot wybrał łąki w pobliżu dzisiejszego boiska. Wylądował szczęśliwie i nic mu się nie stało. Według relacji świadków samolot został bardzo szybko wywieziony na specjalnej „platformie” tj. ciężarówce z przyczepą. Tyle zachowało się w ludzkiej pamięci... Prawdę powiedziawszy to mnie zaskoczyłeś. Wiem o lądującej w okolicach Niegowonic "krakowskiej" P-11 pilotowanej przez st.szer. Arabskiego. Miało to miejsce dnia 3.IX.39 roku i prawdopodobnie miało to związek z zestrzelonym "heńkiem 111" w Gołuchowicach. Co do niemieckiego myśliwca to może to sprawa późniejsza już w czasie "drogi do domu" ? W Chruszczobrodzie - Piaskach w lasku jest mogiła, podobno niemieckiego lotnika. Druga przy wjeździe do Gołuchowic Kolonii - była ale przy prowadzenie robót leśnych zlikwidowana. Wiesiek |
Autor: | 315-PK [ 11 cze 2010, 08:39 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
Cytuj: pod koniec 1997 r. usłyszałem opowieść o moim stryju, „lotniku” urodzonym w 1918 r. w Niegowonicach, który według słów mojej cioci „zginął na wojnie”. Historia na tyle mnie zaintrygowała, że rozpocząłem poszukiwania, które jak się później okazało miały trwać przez 11 lat i w życiu bym wtedy nie pomyślał jaki okaże się ich finał... Domyślam się, że nie chcesz ujawniać nazwiska Twego Stryjka więc tylko spytam, czy na imię miał Aleksander ? Wiesiek |
Autor: | wr [ 11 cze 2010, 09:47 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
Mikoś Włodzimierz Jerzy st. strz. Niemczyk Maksymilian ppor. pil. Rożdżyński Aleksander kpr. r/op. strz. - mój stryj Wieczorek Zygmunt por.obs. Wolski Stanisław kpr. strz. Nazwiska całej załogi nie są żadną tajemnicą. Nie pisałem ich, gdyż moim zamiarem było ukazanie całego procesu zdobywania informacji na temat lotników poległych w czasie II wojny światowej. Miałem sporo szczęścia, że udało mi się zdobyć tyle ciekawych informacji na temat stryja i jego kolegów z załogi. No i ten zawór przekazany mi przez mieszkańca Andijk… Może mój przypadek zachęci innych do szukania jakichkolwiek śladów na temat poległych lotników. Osobiście chciałbym jeszcze nawiązać kontakt z żyjącymi członkami rodzin lotników z załogi stryja, by przekazać im zdobyte materiały. Niestety do tej pory nikt nie odpowiedział na moje ogłoszenia. Pocieszające jest również, że moje ustalenia na temat losów załogi Wellingtona IC T2612 są obecnie rozpowszechniane za pośrednictwem różnych portali poświęconych dzieją PSZ. Wyeliminuje to ewentualne pomyłki i być może ułatwi mi nawiązanie kontaktów z żyjącymi członkami rodzin pozostałych lotników. http://www.polishwargraves.nl/ned/t.2612.htm 315-PK a czy możesz podać mi więcej szczegółów odnośnie lądowania P-11 w Niegowonicach? Ja tym tematem nigdy się nie zajmowałem… być może mówimy o tym samym wydarzeniu… wiadomo pamięć ludzi – szczególnie starszych – może powodować nawet tak duże pomyłki, jak pomylenie samolotu niemieckiego z polskim. Znając więcej szczegółów będę mógł bardziej zaangażować w ustalenia dotyczące całego zajścia… pozdrawiam |
Autor: | 315-PK [ 11 cze 2010, 20:01 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
Cytuj: 315-PK a czy możesz podać mi więcej szczegółów odnośnie lądowania P-11 w Niegowonicach? Ja tym tematem nigdy się nie zajmowałem… być może mówimy o tym samym wydarzeniu… wiadomo pamięć ludzi – szczególnie starszych – może powodować nawet tak duże pomyłki, jak pomylenie samolotu niemieckiego z polskim. Znając więcej szczegółów będę mógł bardziej zaangażować w ustalenia dotyczące całego zajścia… pozdrawiam Napisz do mnie na prywatną pocztę to prześlę Ci w załączniku. |
Autor: | u469 [ 12 cze 2010, 06:50 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
Witam. Dawidoruba, fajna fotka Dodge 3/4 tony (wc 51) z Lend-Leas lub Unry, po wycofaniu z WP powszechnie użytkowane przez OSP, w latach siedemdziesiątych większość poszła na żyletki i została zastąpiona Żukami. Obecnie w Polsce jest kilka wzorowo odrestaurowanych aut tego typu, także w rzadszej odmianie Command car. Co ciekawe "komandorką" w latach pięćdziesiątych po Jurze jeździli kartografowie. Pozdrawiam. |
Autor: | Szymon [ 12 cze 2010, 09:39 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
DO USUNIĘCIA - zdublowany post |
Autor: | Szymon [ 12 cze 2010, 09:41 ] | ||||
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. | ||||
Wygląda na pierwszy rzut oka jak pompa PO-3, "poprzedniczka" pompy PO-5 z silnikiem syrenki bodajże teraz często-gęsto używanej na zawodach sportowo-pożarniczych. Przy okazji wstawiam dobrej jakości zdjęcie "Bystrego" pozyskane z NAC i render 3D "Bystrego" zrobiony na podstawie fotek.
|
Autor: | dawidoruba [ 12 cze 2010, 12:38 ] |
Tytuł: | Zabytkowa motoryzacja i lotnictwo na Jurze. |
To musiał być zaszczyt zasiąść w takim wozie jakim był BYSTRY Rewelacyjne ujęcia |
Strona 4 z 22 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |