Teraz jest 28 mar 2024, 09:57




Utworz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 12 mar 2006, 09:32 
Szukam legendy „Duch w jaskółczym gnieździe” , może ktoś coś wie !!! :)


Gora
  
 
 Tytuł: Re: Legenda ?!
PostNapisane: 12 mar 2006, 11:06 

Dołączył(a): 27 lut 2006, 17:33
Posty: 5
Witaj w klubie, konkurs o Jurze, co? :wink: , ja też wysłałem zapytanie[glow=black][/glow]


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Legenda ?!
PostNapisane: 12 mar 2006, 16:36 

Dołączył(a): 08 lut 2005, 10:43
Posty: 9148
Lokalizacja: Włodowice
Gary napisał(a):
„Duch w jaskółczym gnieździe” )


Nie w jaskółczym, a na jaskółczym...

Znajcie moje dobre serce :wink:

MIŁOŚĆ I ZBRODNIA
[J. Zinkow Krakowskie i jurajskie podania, legendy, zwyczaje s.310-313 ]
BOBOLICE, MIRÓW ( wg Z. Simona, Warownie i zamki ..., ok. 1938).

Na niewielki balkonik, niby jaskółcze gniazdo przylepiony do baszty bobolickiego zamku, wychodzi zwiewna kobieca postać, jakby spowita w białe prześcieradło. Wdzięcznym ruchem unosi rękę w kierunku zamku w Mirowie i powiewa ku niemu białą chusteczką. W ślad za tym z wieży bliźniaczego zamku ulatuje ciemna postać młodzieńca i cichym lotem płynie ku Białej Damie bobolickiej.

Kiedyś, a było to bardzo dawno temu, kiedy jeszcze zamki w Mirowie i Bobolicach były całe i potężne, mieszkało w nich dwóch braci. Jak bliźniacze nieledwie były te zamki, tak podobni do siebie byli dwaj bracia ; tylko najbliżsi przyjaciele wzajemnie ich odróżniali.

Ojciec na łożu śmierci dla każdego z synów przeznaczył osobny zamek i przykazał im żyć we wzajemnej zgodzie i przyjaźni.

Oni też ściśle przestrzegali ostatniej woli ojca. Kochali się jak przysłowiowi bracia, przebaczali sobie wzajemne winy, codziennie odwiedzali się, to w jednym to w drugim zamku, wyprawiali uczty, na które zapraszali wielu gości. Często też organizowali wspólne polowania i niezależnie od tego, ile każdy z nich zdołał ubić zwierzyny, mięso zdobyczy dzielili na dwie równe części.

Wyjeżdżali razem na wyprawy wojenne, ba! zdarzało się, że pod dowództwem samego króla się odznaczali. Z wojen wracali wozami, wyładowanymi bogatymi łupami. Aby mieć gdzie składać swe przeogromne bogactwa, przekopali obszerne, podziemne przejście, które połączyło piwnice obu zamków skalistym grzbietem góry. Wielkie, dębowe beczki pękały, a długie, drewniane koryta, rozrywały się pod naporem złota, diamentów i innych drogich kamieni. Oczy ślepły od ich blasku, choćbyś tylko nikły kaganek przy nich zaświecił.

Wokół braci nie było takiego, który by płakał, wszystkim żyło się dobrze i dostatnio, a gdy panowie na dłużej wyjeżdżali, cała służba żegnała ich z żalem.

Raz, zdarzyło się, że pan na Bobolicach sam musiał wyjechać na wojenną potrzebę. Powiadają, że walczył nawet z Tatarami, gdzieś daleko w ruskich krajach. W oczekiwaniu na powrót ukochanego brata, pan na Mirowie odmawiał sobie nawet uczt, polowań i innych przyjemności tego życia. Wraz z nim coraz bardziej smutniała i służba.

Trwało to rok, może dwa. Aż kiedyś przed zamek niespodziewanie zajechał liczny orszak, wtoczył się sznur wyładowanych wozów, a prowadził ich rycerz bobolicki. Radość zapanowała w całym zamku. Na spotkanie wybiegł również brat z Mirowa. Z powozu wysiadła branka, cud-urody księżniczka. Jasne włosy otaczały aureolą piękne oblicze, a na kogo spojrzały jej modre oczy, ten musiał ulec ich czarowi. Tak też stało się i z bratem zdobywcy branki. Ale nie dał od razu poznać tego po sobie. Dopiero kiedy, zgodnie ze zwyczajem, przystąpiono do podziału łupów po połowie, upomniał się o brankę. Ale jak ją podzielić? Rzucili więc o nią losy. Szczęście uśmiechnęło się do zdobywcy branki. Została więc żoną dziedzica z Bobolic.

Drzazga zazdrości mocno utkwiła w sercu pana na Mirowie. Trzeba jednak przyznać, że i on podobał się brance bardziej niż własny mąż, którego przecież nie pojęła z własnego, nieprzymuszonego wyboru. Już nie oczekiwał on, tak jak dawniej, niecierpliwie, swego brata na zamku w Mirowie, wręcz przeciwnie - wypatrywał chwili, kiedy tamten opuszczał swój zamek. Teraz już każdy z osobna udawał się na łowy. Coraz częściej stronili od siebie.

Coraz też częściej, gdy męża w Bobolicach nie było, schodziła jego żona do piwnic, a stąd do lochu, wiodącego w kierunku Mirowa. Równocześnie z naprzeciwka podążał jej kochanek. Wśród kufrów złota, diamentów i brylantów, których wszakże nie zauważali pochłonięci sobą, odbywali swe schadzki.

Nie mogło tak trwać zbyt długo. Zdradzany małżonek ślepy przecież ani głuchy nie był. Nie mogło więc ujść jego uwagi i to, że brat unikał z nim spotkań. Pewnego dnia zebrał grupę dworzan i wyruszył na kilkumiesięczną wyprawę. Był to jednak podstęp z jego strony. Już trzeciego dnia, a raczej trzeciej nocy, powrócił do zamku niespodziewanie. Sypialnię żony zastał pustą! Wiedziony złymi przeczuciami, z obnażonym mieczem - jak wicher pomknął do piwnic zamkowych, a z nich do lochu, pragnąc tamtędy dotrzeć do zamku w Mirowie, gdzie spodziewał się zastać kochanków na gorącym uczynku. Los zdarzył jednak, że przydybał ich już wcześniej, w samym lochu, splecionych w miłosnym uścisku.

Szał zazdrości ogarnął zdradzanego męża, bielmo wściekłości przesłoniło mu wzrok. Podniósł miecz i jednym cięciem pozbawił życia rodzonego brata. Nie odważył się jednak podnieść zbrodniczej ręki na niewierną żonę. Przywołał więc swą służbę i kazał ją żywcem zamurować w lochu, w którym wkrótce potem z głodu skonała.

Podanie zamilcza, co stało się ze zbrodniarzem. Tylko niektórzy ze współczesnych już bajarzy, nie mogąc pogodzić się z brakiem kary za winę w podaniu, twierdzą, że słysząc jęki konającej żony, przebił on nożem swe serce. Inni znowu opowiadają, że chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia, urządzał huczne zabawy i uczty, aż podczas jednej z nich został rażony piorunem i skonał w wielkich męczarniach. Jeszcze inni mówią, że dla ekspiacji czynił pokutę, świadczył dobre uczynki i oddawał się modlitwom. Albo że żona jego nigdy nie umarła, lecz na skutek głodu i samotności w wieży, dostała obłędu i do tej pory przebywa w zamurowanym lochu, a tylko nocami wyzwala się jej duch i pokazuje na „jaskółczym gnieździe” bobolickiego zamku.

_________________
JuraPolska.com - z nami poznasz Jurę - usługi przewodnickie, wycieczki piesze, rowerowe po Jurze K-Cz; spływy kajakowe Pilicą, Liswartą, Nidą.
Kajakiem, pieszo, rowerem między Wartą, Nidą i Pilicą - blog wycieczkowy.
Towarzystwo Jurajskie


Gora
 Zobacz profil WWW  
 
 Tytuł: Re: Legenda ?!
PostNapisane: 13 mar 2006, 08:08 

Dołączył(a): 22 sie 2005, 13:44
Posty: 256
Lokalizacja: Okolice Łodzi
Zauważyliście, że w mnóstwo legend cała akcja toczy się dzięki kobiecie??/ Czy też raczej przez kobietę... Ech!!!


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 19 lip 2015, 12:54 

Dołączył(a): 18 wrz 2012, 16:22
Posty: 3369
Lokalizacja: Słajszewo/Ujejsce
Żeby nie było, że to jedyna mirowska legenda....
Onegdaj popijając piwo z pewnym gospodarzem w Mirowie słuchałem o mieszkańcu, który oprócz różnych oryginalnych zajęć - jak gra na gitarze lub sadzenie pomidorów - szczególnie upodobał sobie górę na przeciw grzędy zwaną dziś potocznie Wapiennikiem. Otóż w niewyjaśniony sposób dotarł do informacji, jakoby dawno dawno temu wybierano z niej wapno na budowę zamku w Bobolicach. Kiedy pod zamek podeszli Szwedzi, ówczesny właściciel zapakował swój majątek na wóz i ukrył go w jednej z trzech sztolni wzgórza... ...
Powyżej wymieniony obywatel Mirowa spędził pół życia na bieganiu z łopatą po zboczu..
Może też o nim słyszeliście?

_________________
Gutta cavat lapidem non vi sed saepe cadendo
www.bezmiejsca.pl


Gora
 Zobacz profil WWW  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 20 lip 2015, 11:46 

Dołączył(a): 28 cze 2015, 20:35
Posty: 183
Tak, wiem o kogo chodzi. Ten pan nie żyje już od chyba dwudziestu kilku lat. Jego najbliższa rodzina nie mieszka już w Mirowie i raczej nie ujawnia się z solidną wiedzą o tym czego rzeczywiście szukał i na podstawie jakich źródeł. No i czy coś znalazł. Ja pamiętam go jako człowieka "pozytywnie zakręconego":), choć znam oczywiście jakieś złośliwe o nim opowieści. Ale tak już jest, że gdy ktoś odbiega od lokalnej "normy", gdzie wszyscy się znają, to musi wywoływać kontrowersyjne opinie.
Wapiennik to potoczna nazwa jednej ze skał w lesie oraz nazwa regionu lasów wokół tej skały. Obecnie wapiennik już nie wystaje nad wierzchołki drzew, ale można go odnaleźć w lesie. Czy tam ktoś coś kopał i wykopał - nie wiadomo. Ustalenie tego byłoby pasjonujące:), ale tu dochodzimy do problemu takiego, że rodzina może nie chcieć o tym mówić.
"Piec wapienny" był wykopany (tu również odwołuję się do relacji rodzinnej) przez innego mieszkańca Mirowa, pod zamkiem od stron podjazdu asfaltowego główną ulicą, tą w kierunku Bobolic.

Co do legend i tajemniczych opowieści:

1. Postaci dwóch "diabłów", człowiekopodobne, dwunożne istoty z kopytami i rogami pojawiały się na tzw. Stajniej Górze (tak się nazywa obecny szczytowy punkt asfaltowej drogi Mirów-Niegowa). Potrafiły podążać za piechurem idącym tamtędy nocą aż do początku wsi Mirów, do krzyża od strony Niegowy. Wtedy dał się słyszeć wielki huk w zamku i postaci te znikały.

2. Człowiek z Sokolnik, nazwisko nieznane, prawdopodobnie na K. (może Królikowski- ale to baaardzo mgliste). Potrafił sterować ruchem chmur burzowych w terenie za pomocą odpowiednich "modlitw", posiadał książkę, używał do tego kaplicy w Sokolnikach oraz dzwonu?, dzwonka?
Jest to postać istniejąca w rzeczywistości, wg relacji człowiek ten proponował "nauczenie" tego jednemu z mieszkańców wsi Mirów jeszcze w okresie międzywojennym, ale ten się nie zgodził na przejęcie wiedzy o władaniu burzami.

3. Tzw. "świecznik" pojawiający się w Łutowcu w latach od co najmniej okresu międzywojennego do lat 50-tych. Do dziś żyją ludzie, którzy "to" widywali. Jak wyglądał "świecznik"? Otóż było to światło szybko zmieniające położenie, wyraźny duży jak ptak punkt świetlny podążający w powietrzu za ludźmi, ale w pewnej odległości, nigdy nie przebywający np.bezpośrednio nad głową.
Pojawiał się w całym rejonie Łutowca i w rejonie obecnego niebieskiego szlaku z Łutowca do Wielkiej Góry. Nie pojawiał się w Mirowie czy innych sąsiednich wsiach.
Nie ma możliwości by to była opowieść zmyślona. W Łutowcu był zjawiskiem powszechnym i strasznym. Nie był to typowy nocny świetlik, jakie czasem można zobaczyć pod latarniami:).
Tak się zastanawialiśmy kiedyś ze znajomymi co to mogło być i doszliśmy do wniosku, że może jakiś azjatycki świecący chrząszcz przywieziony tu wraz z wojskiem??? A później wymarł po prostu??? Takie nam do głowy przyszły przemyślenia.

To z pewnością jeszcze nie wszystkie legendy i tajemnicze opowieści (mające jednak źródło w jakichś faktach znanych lokalnie) z terenu Mirowa i Łutowca:)


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 20 lip 2015, 12:05 

Dołączył(a): 18 wrz 2012, 16:22
Posty: 3369
Lokalizacja: Słajszewo/Ujejsce
No proszę... okazuje się , że nie tylko ja słyszałem o Panu Józefie G. :mrgreen:
Jest tu taki dział poświęcony duchom. "Czarci kamień - Śmiertny Dąb" założony z resztą przez dziwnego osobnika o nicku "cień"....
:shock:
Gdybyś zechciał przeczytać tam mój opis ze spotkania z "świecznikiem". ...
Co prawda w Siedlcu...

_________________
Gutta cavat lapidem non vi sed saepe cadendo
www.bezmiejsca.pl


Gora
 Zobacz profil WWW  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 20 lip 2015, 12:34 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 mar 2006, 19:56
Posty: 430
Lokalizacja: Zawiercie
Mirów Polska napisał(a):
3. Tzw. "świecznik" pojawiający się w Łutowcu w latach od co najmniej okresu międzywojennego do lat 50-tych. Do dziś żyją ludzie, którzy "to" widywali. Jak wyglądał "świecznik"? Otóż było to światło szybko zmieniające położenie, wyraźny duży jak ptak punkt świetlny podążający w powietrzu za ludźmi, ale w pewnej odległości, nigdy nie przebywający np.bezpośrednio nad głową.
Pojawiał się w całym rejonie Łutowca i w rejonie obecnego niebieskiego szlaku z Łutowca do Wielkiej Góry. Nie pojawiał się w Mirowie czy innych sąsiednich wsiach.
Nie ma możliwości by to była opowieść zmyślona. W Łutowcu był zjawiskiem powszechnym i strasznym. Nie był to typowy nocny świetlik, jakie czasem można zobaczyć pod latarniami:).
Tak się zastanawialiśmy kiedyś ze znajomymi co to mogło być i doszliśmy do wniosku, że może jakiś azjatycki świecący chrząszcz przywieziony tu wraz z wojskiem??? A później wymarł po prostu??? Takie nam do głowy przyszły przemyślenia.

"Świecznik" często też pojawiał się na drodze z Niegowej do Postaszowic. Mój stary wujek mi kilka razy o tym opowiadał, nie pamiętam tylko czy sam go widział, czy ktoś inny. Spytam przy okazji, bo nie sądziłem, że temat jest znany szerzej. Jedno co pamiętam, to chyba spotkać go można tylko wędrując samotnie. Pomysł z chrząszczem ciekawy, ale wydaje mi się, że wujek wspominał, że zimą też go można było spotkać.

Jeszcze z opowieści wujka, ale już z drugiej ręki - jego ojciec opowiadał mu, że kiedy dawniej krowy pasali i nocowali na polach przy ognisku, zdarzało się, że zwabieni ogniem przychodzili do nich "mali ludzie". Nie więksi od dużego psa, twarze mieli dziwne, nic nie mówili, jak któregoś próbowało się złapać albo kijem uderzyć to z krzykiem uciekał w ciemność.

Najciekawsze jest to, że te opowieści słyszałem wcale nie jako "baju, baju, baj", ale coś zupełnie naturalnego (np. w sprawie tych "małych ludzi" wujek pytał, czy możliwe, że jakieś małpy kiedyś na terenach Polski mieszkały, a "świecznik" był tak samo naturalny jak widok bociana).

_________________
v3rt.pl


Gora
 Zobacz profil WWW  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 21 lip 2015, 21:35 

Dołączył(a): 28 cze 2015, 20:35
Posty: 183
Rybaku,
przeczytałem ten temat o czarcim kamieniu... Twoja obserwacja "światła" wydaje się najświeższa w naszych czasach:). Z przyjemnością przeprowadzę w tej sprawie badania terenowe:-) - kurcze to brzmi tak oficjalnie bardzo, ale oficjalne oczywiście nie jest, a tylko hobbystyczne.

Od 15 września do 7 października 2015 będę codziennie (z wyjątkiem jakichś nieprzewidzianych wydarzeń) na terenie gm. Niegowa (Niegowa, Mirów, Łutowiec). Gdybyś się wybierał w te "nasze" okolice, to koniecznie daj wcześniej znać, mail znasz. Ja chętnie z Tobą tam pojadę, gdzie "to" widziałeś w terenie siedleckim, zrobię zdjęcia, szkice i pomiary:-D. Oczywiście można zadać sobie pytanie PO CO, ale ja takich pytań sobie nie zadaję. Po prostu robię to hobbystycznie.

v3rt,
Nawet nie wiedziałem, że "to" widywano również w Postaszowicach... Zawsze to jakieś nowe tropy i jeśli tylko znałbyś kontakty do ludzi, którzy mogą o tym opowiedzieć, to ja na pewno znajdę czas, by to spisać z ich wypowiedzi i narysować:)
Zgadzam się z tym, gdy piszesz, że "mali ludzie" byli traktowani jako coś naturalnego. tak samo było ze "świecznikiem" w Łutowcu. Tam było to normalne, że jest. Dopiero gdy np.dzieci, (czy nawet tzw. już młodzież) z Łutowca opowiadały o tym gdzieś dalej w szkole na przykład, to tam patrzono na nich jak na wariatów:)
O "małych ludziach" w mojej okolicy nie słyszałem niestety, ale i takie relacje chętnie spiszę z tego co jeszcze do dzisiejszych czasów się dochowało w przekazach ustnych...
Eh, zwolennicy podziału istot pozaziemskich odwiedzających naszą cywilizację na duże, znacznie większe od człowieka i małe karłowate po około 1 metr wysokości, byliby przeszczęśliwi słysząc historię o "małych ludziach":)


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 22 lip 2015, 12:33 

Dołączył(a): 19 paź 2009, 13:16
Posty: 39
Lokalizacja: Czeladź
Dobra sami chcieliście :lol:
Incydent Jerzmanowiski, każdy pewnie zna, ale gdzieś czytalem że ktoś z miejscowych, nawet tym UFO palil w piecu :lol:
Mali ludzie :shock:
http://www.paranormalne.eu/forum/topic/ ... -na-jurze/
Lelów.
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=1465
i to co wzburza najwięcej emocji, czyli fotki kurzu :? :
http://sladamiprawdy.i365.pl/print.php? ... tem_id=110
http://www.infra.org.pl/fenomen-ufo/ce- ... ocni-gocie

aha jest jeszcze historia o "Czerwonych Glowach" Przechadzaliśmy się kiedyś po polach gdzieś chyba na wysokości Suloszowej. Kobieta plewiąca pole ostrzegla nas tylko przed "Czerwonymi latającymi Glowami". Bylo to dla niej tak coś oczywistego, że nawet nie przestala pracy w polu i powiedziala to tak naturalnie jak by nas ostrzegala przed blotem na drodze, czy zlym psem. Nie dociekaliśmy niestety co to są "Czerwone Glowy" i poszliśmy dalej:lol:


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 22 lip 2015, 18:38 

Dołączył(a): 02 lis 2011, 11:22
Posty: 1415
Jedno zjawisko mogę wyjaśnić w 100%. Kilka lat temu na moim trawniku (a raczej łące...) pojawiło się kilkanaście ciemniejszych okręgów o kilkumetrowej średnicy. Było ich tak wiele na ograniczonej powierzchni, że często wręcz zachodziły na siebie lub ucinały się na granicy trawnika tworząc ósemki czy trójki. W wizytę kosmitów jakoś nie mogłem uwierzyć choć innego wyjaśnienia chwilowo nie było. Rozwiązanie zagadki pojawiło się na łące kilka tygodni póżniej. Mianowicie pojawiły się na niej kręgi złożone z... gęsto rosnących grzybów - zwykłych, brązowych "psiaków". Grzyby te rosły dokładnie w miejscu gdzie wcześniej ciemniejsza trawa tworzyła kręgi.


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 22 lip 2015, 19:12 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 05 cze 2014, 20:40
Posty: 1639
Lokalizacja: Częstochowa
Ja tam raczej sceptyk jestem i aby nie wkładać kija w mrowisko powiem że każde zjawisko jest wytłumaczalne,te nawet najbardziej surrealistycznie brzmiące.Wiele takich zjawisk jest wyolbrzymiana bo zwyczajnie nie wiedząc z czym mamy do czynienia podświadomie włącza się wyobraźnia.
Pewnie zapytacie skoro tak twierdzisz mądralo to powiedz czym jest ten świecznik,nie wiem i pewnie nigdy nikt się nie dowie,bo osoby mogące czymś takim się zając profesjonalnie niestety boją się drwin środowiska w którym pracują,podobnie jak np.piloci którzy prywatnie opowiadają różne historie ale publicznie już nie,a już na pewno z wiadomych powodów takich historii nie sprzedają przełożonym.
Co do świecznika to on nie jest wcale taki jurajski.Od ludzi z okolic Cykarzewa,Broniszewa można było usłyszeć bardzo podobne opowieści,tyle że tam chyba ognikiem go zwano.


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 22 lip 2015, 19:22 

Dołączył(a): 19 paź 2009, 13:16
Posty: 39
Lokalizacja: Czeladź
Najbardziej epicki kawalek w tych historiach:
"Po pewnym czasie przerwali obserwacje aby udać się do toalety"
Kto idzie do toalety,gdy UFO lata pod domem? 8)


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 22 lip 2015, 19:52 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lis 2009, 18:47
Posty: 110
Lokalizacja: Ogorzelnik/Katowice
Panowie, wspaniale się czyta tą relację z wyprawy w świat ludowych opowieści i wierzeń.
Szkoda, że legendy i bajania odchodzą w niepamięć na korzyść epoki modernitas z telewizorami i horrorami w roli głównej.

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=1WqQd7Wv8RQ


Gora
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Legenda ?!
PostNapisane: 22 lip 2015, 20:23 

Dołączył(a): 02 sty 2008, 20:49
Posty: 629
Lokalizacja: Dupice
Teraz bajania i legendy znajdziesz na pudelku czy we fakcie. Takie czasy niestety. :roll:


Gora
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utworz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 17 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Teraz jest 28 mar 2024, 09:57


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkownikow i 39 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątkow
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postow
Nie możesz usuwać swoich postow
Nie możesz dodawać załącznikow

Szukaj:

Informujemy, iż forumjurajskie.pl w celu zapewnienia pełnej funkcjonalności używa pliki cookies.
Więcej informacji na ten temat w linku: Polityka prywatności

Wydawnictwo

Kajakiem

Sklep Arsenał

Jura Paintball Silesia

JuraInfo.pl - noclegi na Jurze


ForumJurajskie.pl służy pogłębianiu wiedzy o Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, oraz okolicznych regionach m.in. Obniżeniu Górnej Warty, Jurze Wieluńskiej, Progu Lelowskim, itd.
Poruszane jest tu całe spektrum zagadnień związanych z historią, etnografią, kulturą, środowiskiem przyrodniczym, oraz turystyką i krajoznawstwem obszaru Jury Polskiej.
Możesz zaprezentować jurajskie zdjęcia, zapytać o bazę noclegową, wybrać najciekawszą trasę wycieczki, czy też dowiedzieć się o mniej znanych miejscach.

Właściciel ForumJurajskie.pl / JuraPolska nie bierze odpowiedzialności za treści zamieszczane na forum przez użytkowników,
jednocześnie zastrzega sobie prawo do usunięcia wpisów naruszających zapisy regulaminu forum.
Kontakt z administratorem forum - zobacz tutaj.



Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL