Spontaniczna wycieczka w środku tygodnia, specjalnie nie chciało mi się marnować czasu na tzn. Jurę Właściwą, miałem raczej ochotę na coś innego wybór padł na południe.
Dojazdówka mogła by mnie wykończyć i wybrałem transport kolejowy, ale to był spory błąd.
Wsiadam w pośpiech w Zawierciu i jadę do Krzeszowic. Widzę zamek Rudno i przygotowuję się do wysiadki, ale pociąg jedzie dalej i niestety zatrzymuje się w Krakowie. Pani w kasie w Zawierciu zapewniała mnie że w Krzeszowicach zatrzymuje się, z resztą do Krzeszowic miałem bilet. Plany mi się trochę rypią i na szybko montuję trasę patrząc w mapę nad piękną Wisłą. W okropnym skwarze jadę mocno pod górkę w kierunku kopca i dalej do Lasu Wolskiego. W lasku już na starcie pogubiłem się w plątaninie szlaków, ścieżek i dróg, przez przypadek trafiłem na legendarne trasy rowerowe. Niezły wypas!!! Objechałem zoo dookoła i z szaloną prędkością zjechałem do Bielan. Dalej do Kryspinowi i Mnikowa gdzie udałem się do rezerwatu. Bardzo fajna dolinka, ciasna z skałkami w zasięgu ręki. Byłem tam pierwszy raz i zaskoczył mnie wielki namalowany wizerunek Matki Boskiej. Z cichej dolinki jadę do rezerwatu Zimny Dół, szkoda że szlak puszczony jest trawersem zupełnie z dala od doliny. Wjeżdżam na asfalt, w planie miałem jeszcze Kajasówkę ale troszkę nie po drodze. Powolutku udaję się w kierunku zamku Rudno. Zamek jest otwarty i zwiedza go parę osób. Konkretny zjazd ze wzgórza i dalej spokojny asfalt prawie do samych Krzeszowic. Na stacji PKP okazuje się że internetowy rozkład odjazdów jest beznadziejny, planowanego pociągu brak. W konsekwencji najbliższy pociąg mam dopiero o 17.38, a teraz jest 16. Korzystając z wolnego czasu katuję się wjeżdżając asfaltem na Dębnik, ale warto było bo dalej rozkoszuję się mega fajnym zjazdem w dolinie Racławki. To był zjazd dnia, a może i roku, polecam na rower. Oczywiście dolinka też jest super. Zupełnie wypruty wracam do Krzeszowic i wsiadam w pośpiech do Zawiercia. Pociąg wlecze się okrutnie. Pani w kasie w Krzeszowicach wystawiła mi bilet do Zawiercia przez Jaworzno-Szczakowa, ale jak pociąg zatrzymał się w syfiastych Mysłowicach, wiedziałem że jest coś nie tak. A w przepięknych Katowicach okazało się że ten pociąg jedzie trasą przez Tarnowskie Góry i Herby. Szybko się wyniosłem i z przyjemnością czekałem na dworcu na pociąg do Zawiercia. Dojazd zajął mi 3 godz., w tym czasie spokojnie dojechał bym rowerem. Fajna wycieczka w zupełnie odmienne jurajskie strony.

Super wycieczka i fajne tereny... ale pecha do PKP to masz niezłego

może nie pech co organizacja... bilety wystawiane są na życzenie klienta, ale samemu już trzeba wsiąść do właściwego pociągu może pech z Krzeszowicami bo tam stają prawie wszystkie pospieszne (akurat kolega trafił na jeden z wyjątków).
Czy jakieś zdjęcia zobaczymy? również dotąd nie byłem w Zimnym Dole

Fajna wycieczka, przyjemny teren. Jutro sporo forumowiczów będzie tam jeździć

Trudno się przygotować do tak banalnego dojazdu, w Krzeszowicach nie istnieje rozkład odjazdów z wyszczególnieniem stacji. Jedno pytanie w okienku i byłem już pewien że pociąg jedzie przez Zawiercie. Zdjęć Zimnego Dołu nie mam, specjalnie to miejsce nie wywarło na mnie większych emocji. Michel ma go na fotkach 6 i 7. Rez. Zimny Dół marnie się prezentuje w porównaniu z Wąwozem Mnikowskim. Jeszcze dodam że sporo większych budów ma miejsce w tym rejonie co niezbyt służy klimatowi zacisznych dolinek na antypodach

Świetne tereny na prawdę super widoki.

_________________
falbany
buty sportowe
http://www.domczasu.pl/