Robert, chwalić się nie ma czym. Mam Sporteny Ranger, długie na 192cm (najdłuższe jakie są), wymiary 68/60/62 o ile pamiętam, a więc bardzo szerokie nawet jak na śladówki, do tego buty Fischer BCX6. Kupiłem możliwie najszersze w nadziei, że będę po powierzchni śniego zasuwał... A takiego! W takim śniegu jak jest obecnie brodzę mniej więcej za kostkę, w puchu spokojnie do połowy łydki, nigdy jednak nie wpadłem do kolan. Rangery mają łuskę wycinaną w powierzchni ślizgu i stalowe krawędzie wokół całej narty. Jedno z drugim niespecjalnie się sprawdza, jak mi kiedyś mówiono, ale nie wierzyłem. Narty krawędziowane - tylko łuska wypukła ma być. Łuska wycinana ma za słabe trzymanie.
Narty mają tą właściwość, że odciążone wyjeżdżają prawie na powierzchnię śniegu, nie trzeba ich wyciągać, ani nic takiego. Super, tyle, że po przeniesieniu ciężaru ciała narta szybko idzie wgłąb śniegu, czasami gwałtownie się zapada zatrzymując się zupełnie. Ślad jaki zostawiam wcale nie przypomina dwóch równych kresek jak na zdjęciach Adama, tylko wygląda jak ścieżka po przejściu stada dzików. W związku z tym jazda po własnym śladzie nie jest wcale lepsza, a czasami jest nawet gorsza niż jazda obok, w nienaruszonym śniegu. Takie są te narty po prostu. Może byłoby lepiej, gdyby były dłuższe, albo ja lżejszy.
Zdecydowanie świetnie się sprawdzają, kiedy na stary, zmrożony śnieg spadnie gruba warstwa puchu, tak z pół metra, przy temperaturze znacznie poniżej zera. Wtedy idą świetnie, bo taki śnieg stawia mały opór, narta się w nim świetnie prowadzi mimo, że cały czas jest w nim schowana. Najgorzej gdy spadnie dużo śniegu przy temp. ok. zera stopni, śnieg taki stawia duży opór i cholernie męczy, jazda nie jest płynna.
Szerokość nart absolutnie nie pozwala na jazdę w torach. Gdybyśmy się wybrali na wycieczkę w 5 osób i ja jechałbym na końcu, to musiałbym jechać obok Waszego śladu, bo byłby już za głęboki i jednocześnie za wąski. Musiałbym bez przerwy przecierać szlak, ale Wam od tego nie byłoby wcale lepiej, bo jak pisałem wyżej zostawiam za sobą bardzo nierówny teren.
Na twardym ubitym śniegu ciężko utrzymać kierunek jazdy, bo mają tendencje do zsuwania się w bok, występuje też efekt "nożyc" - krzyżowanie się dziobów albo tyłów, niezbyt twarde buty nie dają pełnej kontroli.
Gdybym teraz miał kupić narty, to wybrałbym albo jeszcze dłuższe, albo szersze. Ewentualnie zupełnie inne, typowe śladówki bez krawędzi o szerokości 50mm.
Nie chciałbym nikogo zniechęcić do Rangerów, ale teraz po kilkuset kilometrach mogę powiedzieć, że nie trafiłem z zakupem. To narty naprawdę do jazdy, a właściwie człapania w kompletnie dziewiczym śniegu, czyli masz czego chciałeś
. Ktoś o wadze bliższej do 70-75kg byłby z nich zadowolony.