Pogoda zachęca do dalszych spacerów więc włóczymy się zaglądając w różne zakamarki. Docieramy do stojącego poza Starym Miastem kościoła Matki Bożej Zwycięskiej. Ufundowany został przez Władysława Jagiełłę jako wotum wdzięczności za zwycięstwo w Bitwie pod Grunwaldem. Podobno świątynię budowali jeńcy krzyżaccy. Św. Brygida przepowiadała upadek Krzyżaków więc po ukończeniu budowli król sprowadził do Lublina siostry tego zgromadzenia. Lubelski klasztor był najstarszym zgromadzeniem tej reguły w Polsce. W XVII w. do świątyni wprowadziły się wizytki a kościół został przebudowany zachowując styl gotycki. Kościół jest teraz ciekawym przykładem syntezy renesansu i gotyku. Do świątyni wchodzimy po kilku stopniach w dół co jest sygnałem,że obiekt jest stary. Zazwyczaj tak bywa,że poziom okolicznego gruntu podnosi się przy kolejnych zmianach w otoczeniu. W XVII w. dokonano częściowej przebudowy kościoła w stylu renesansu lubelskiego. Neogotyckie wyposażenie pochodzi z początku XX wieku.
Lublin bogaty jest w jurajskie,a zwłaszcza w pilickie ślady. Odpuszczam sobie Jagiełłę i jego pilicką małżonkę bo tą metodą można przykleić do Jury 99% polskich miejscowości
Mam lepsze przykłady. Po pierwsze Biernat z Lublina. Jak nietrudno się domyślić był Lublinianinem z pochodzenia. Z wybory był Piliczaninem gdzie u Janów Pileckich,”drugiego” i „trzeciego”,spędził w gościnie kilkanaście lat i gdzie stworzył swoje największe dzieła korzystając z bogatej biblioteki gospodarzy. Obie miejscowości „przyznają się” do tej nietuzinkowej postaci polskiej literatury.Jakoś się pogodzimy
Jan „drugi” Pilecki był synem Jana Granowskiego a więc bratankiem królowej Elżbiety z Pilczy. Jan „trzeci” był synem „drugiego”.[Prabratankiem królowej ?
] Na lubelskim rynku znajduje się,umieszczona na gmachu Trybunału, tablica pamiątkowa poświęconą Biernatowi z Lublina oraz jego „portret” na jednej z kamienic i cytat z jego dzieła na kolejnym budynku.
Kolejnym
lubelskim Piliczaninem albo jak ktoś woli
pileckim Lublinianinem był Kazimierz Arkuszewski. Tu sprawa na linii pilicko-lubelskiej jest prostsza. Z jedną i z drugą miejscowością łączyły Pana Kazimierza interesy. W Lublinie był współwłaścicielem fabryki „Plage i Laśkiewicz” a w Pilicy właścicielem majątku ziemskiego oraz drożdżowni. Kończy się dzień pełen wrażeń. Wracamy do naszej Wólki zgodni co do tego,że za kilka dni znowu zajrzymy do Lublina.