mlody napisał(a):
A propos Erbego. Członkiem AK był syn Aleksandra - Edwin.
Trochę na ten temat udziału Edwina Erbe w konspiracji, a także ogólnie na temat fabryki E.Erbe znalazło się w wydanych w 1995 roku wspomnieniach Ludwiki Stach-Pęczkowskiej "Zawiercie – Auschwitz – Bergen Belsen", (Zbiór "Polska Partia Socjalistyczna w latach wojny i okupacji 1939- 1945", Warszawa, 1995)
Fragment 1:
"Potem stworzyliśmy stałą bazę funduszu pomocowego. Polegało to na stałym opodatkowaniu się naszych towarzyszy i ludzi pewnych. Byli nimi: Bronisław Micuła, Bronisław Stefan Micuła, Helena Micuła, Józef Micka – rzeźnik, Kazimierz Jagielak – ojciec, Kazimierz Borkiewicz – ojciec, Bogusław Pęczkowski, Stanisław Pęczkowski, Wacław Kowalczyk, Bronisław Rogoń, Stanisław Wencel – ojciec, Eugenia Gryszczuk – farmaceutka; pracownicy TAZ – Władysława Ludwik, Stanisław Baran, Stanisław Wyrwisz, Jan Leśniak, Antoni Nowakowski; Genowefa i Henryk Janoskowie – pracownicy Huty Szkła, Edmund Ziembowski, Ludwika i Stanisław Stachowie, Maksymilian Raczyński, Tadeusz Klimkiewicz, Czesław Labocha, Kazimiera Opydowa, Stanisław Sroka, Józef Płoński. Stefan Maszczyński, Jakub Dyja, dr Stefan Gawlik, Jan Kurek, Michał Kusiński, Stefan Rowecki,
Edwin Erbe – syn właściciela firmy E. Erbe. Rozprowadzaniem zdobytych pieniędzy zajmowali się Feliks Bereza, Józef Płoński, Edmund Ziembowski. Byli to towarzysze cieszący się dużym zaufaniem rodzin i Komitetu naszej organizacji."
Fragment 2:
"Gdy wróciłam do Zawiercia, zaczęłam sama wertować chwila po chwili pracę Pacieja w organizacji i zaczęło mi się rwać, nie podobać wiele wypowiedzi, tłumaczeń, zapewnień. W konsekwencji postanowiłam więcej nie stykać się z Paciejem i nic z nim nie załatwiać. Postanowiłam go dalej obserwować. Do pomocy w tej sprawie poprosiłam Bronisława Stefana Micułę. Chętnie się zgodził i każdy po swojemu zaczął obserwację i wywiad. Paciej to czuł – zaczął więc mi przywozić mięso i śledzie, które lubiłam. Po wielkich targach przyjmował pieniądze od męża – ja w dalszym ciągu nie kontaktowałam się z nim. Szczytem wszystkiego była przyniesiona do nas przepustka do GG. Zrobiłam wielką awanturę mężowi, a ten dla mojego spokoju powiedział,
że wyrobił mu ją E. Erbe właściciel fabryki, w której pracował, gdyż ma remontować i rozbudowywać jego majątek w Zdowie. W tym czasie towarzysze z Klucz dawali nam znać, że bardzo chcieliby się widzieć z mężem w celu utworzenia organizacji. Na wspomnianą przepustkę mąż był w Kluczach, nocował u swojego przyrodniego brata Wieśka Biernta. Po tym był w Zedermanie, swojej wsi rodzinnej, a ostatnim jego etapem były Słomniki. Podróż odbył w towarzystwie Pacieja."
Fragment 3:
"
W maju 1942 r. mój mąż dostał sygnał od Żydów pracujących u E. Erbego, że szykuje się większe wysiedlenie z getta. Za kilka dni poruszenie olbrzymie, gdyż zjechało gestapo z Katowic, które otworzyło bramę getta. Żydów pognali na rynek, na którym byli już Żydzi z okolic Zawiercia, Bytomia, Tarnowskich Gór, Bogucic, a nawet z Zaolzia. Było ich – według relacji tych, którzy przeżyli – 6400. Po selekcji wywieziono 1600 osób do Oświęcimia, większość to kobiety, starcy i dzieci. Dużo zamordowano na miejscu. W domach były rabunki, gwałty. Wszystko to obserwowaliśmy z okien biura, które wychodziły na tory bocznicy kolejowej, niektóre na getto. Ogarniała nas groza, rozpacz i bezsilność."